Forum Michał Bajor - FORUM Strona Główna Michał Bajor - FORUM

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nasze rozmowy z Michałem Bajorem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Michał Bajor - FORUM Strona Główna -> Ja mam spokój, mnie nie śledzi żaden widz / Prasa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karline
zBAJORowany


Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 3893
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z plutona
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:10, 09 Mar 2014    Temat postu: Nasze rozmowy z Michałem Bajorem

Nasze rozmowy z Michałem Bajorem

Warszawscy teatromani kojarzą Pana z rolą Alana w „Equusie” P. Shaffera. Trudno jednak zgodzić się z faktem, że dla większości Polaków jest Pan gwiazdą aktorskiej piosenki , nie zaś aktorem filmowo-teatralnym.

- Tak, kojarzy mnie z piosenką. Jestem jednak przede wszystkim aktorem. Aktor może tworzyć wszystko co jest związane ze sztuką, również na estradzie. Występując w filmie, teatrze czy TV, może także grać na instrumentach, śpiewać, tańczyć, pisać, malować. To zależy od uzdolnień i od kaprysu aktora.

Nie jest Pan jedynym artystą w rodzinie…

- To prawda. Poza bardzo muzykalną mamą, ojciec i brat są aktorami, siostra mamy – pianistką, a babcia śpiewa i maluje.

Ma Pan przygotowanie muzyczne. Uczęszczał Pan do szkoły baletowej i ukończył szkołę muzyczną I i II stopnia w klasie fortepianu. Pana głos jest ustawiony. Posiada ciekawą barwę, charakteryzując się vibratem. Kiedy zaczął Pan śpiewać „poważnie”?

- Bardzo dawno. Miałem kilka lat, kiedy gasząc telewizor (po występie piosenkarzy), mówiłem, że potrafię lepiej. A poważnie: w 1973 roku zostałem laureatem podwójnej nagrody na IX FPR w Zielonej Górze. W tym samym czasie spotkała mnie wspaniała przygoda: po festiwalu zostałem zaproszony inaugurowania drugiego dnia na MFP Sopot 1973. Miałem 17 lat. I tak się zaczęło. Nagrania i koncerty z orkiestrami Stefana Rachonia i Henryka Debicha, programy telewizyjne i… próby wciągnięcia mnie do przemysłu rozrywkowego. Tzw. Cudowne dziecko…
W 1974 r. wziąłem jeszcze udział w KFPP w Opolu. Były to początki – lecz już zacząłem myśleć o aktorstwie. Piosenka zresztą pomogła mi w tzw. starcie.


Zadebiutował Pan w 1974 r. w filmie.

- Tak. Był to telewizyjny film wg noweli Iwaszkiewicza „Wieczór u Abdona”. Debiutowałem u boku debiutantki, wspaniałej debiutantki – Agnieszki Holland. Miałem szczęście. Zagrałem pod okiem Beaty Tyszkiewicz. Cudowna przygoda i… połknąłem bakcyla.
Kolejne lata to szkoła teatralna 1976-80. A na III roku studiów propozycja dyr. Warmińskiego zagrania głównej roli w sztuce P. Shaffera „Equus”?

- To moja ukochana rola, która owocowała przez wiele lat.

Jako 30-latek, aktor Teatru ATENEUM ma Pan za sobą ogromne doświadczenie teatralne, filmowe i telewizyjne. W ciągu 9 lat pracy zagrał Pan ok. 70 ról. Dochodzą sukcesy, które zostały przez Pana wyśpiewane. Śpiewanie musi Pana fascynować.

- Prawdziwa fascynacja zaczęła się na PPA we Wrocławiu w 1985 r. Poświęciłem dwa lata swojego życia artystycznego na zdobycie utworów najlepszych twórców. Dużo pracowałem. Udało mi się. Teraz „bawię się” w to co chcę. Dużo czasu poświęciłem na naukę języków obcych i na podróże.

Prawdziwy talent ukaże się wcześniej czy później. Panu sprzyjało szczęście, miał Pan dobry i szybki start.

- Po wieczorach brelowskich w ATENEUM, do których namówił mnie W. Młynarski, otrzymałem propozycję pracy i opieki artystycznej od dyrektorów S. Nowotnego i K. Materny z ZPR. Potem W. Trzciński zaproponował mi udział w Festiwalu Sopockim, w którym zaśpiewałem m.in. dwie piosenki W. Korcza, zaś potem – to już reakcja łańcuszkowa…

Niektórzy mówią, że zanadto się Pan rozśpiewał…

- Myślę, że każdy, kto by miał taką szansę jak ja, skorzystałby z niej. Dlaczego miałbym rezygnować z proponowanych mi wyjazdów za granicę, z nagrań, z możliwości dokształcania się, z występów dla wielkich widowni? W dalszym ciągu jestem aktorem i pracuję w Teatrze ATENEUM.

Pod czyją opieką wokalną?

- Wiele zawdzięczam prof. Alicji Barskiej. Nie tylko ja. Wiele moich koleżanek i kolegów również. Profesorka pracuje nad moim głosem, pomaga zapanować nad moim vibratem, ściąga mnie na ziemię, gdy zanadto „szybuję”, jest prawdziwym przyjacielem.

W roku 1987 ukazała się Pana pierwsza płyta , zatytułowana po prostu LIVE

- Nagrałem ją w listopadzie 1986 r. w studiu ZPR w Teatrze STU w Krakowie. Płytę wydały Polskie Nagrania. Teraz przygotowuję album płytowy z J. Stokłosą i W. Korczem. Mam nadzieję, że ukaże się po wakacjach 1989 roku.

Rok 1988 zamknął się dla Pana całą serią estradowych sukcesów, związanych z nowym recitalem.

- Do recitalu bardzo długo się przygotowywałem. Dużo zawdzięczam reżyserowi, K. Maternie oraz zespołowi J. Stokłosy. W recitalu, obok piosenek z mojego poprzedniego repertuaru (Ogrzej mnie, Błędny rycerz) śpiewam kilkanaście piosenek do tekstów różnych autorów (Młynarskiego, Kofty, Brela…). Muzyka Kopffa, Chaczaturiana, Korcza, Satanowskiego, Stokłosy...

Otrzymał Pan znakomite recenzje po tym recitalu. Przez 1,5 godziny nie schodzi Pan ze sceny. Jedyne rekwizyty to bukiet kwiatów, krzesło i peleryna, a jednak widzowie mają przed oczyma szybko zmieniający się świat flamandzkich portów, paryskiego domu publicznego, wielkomiejskiej kawiarni prowincjonalnego miasteczka i hiszpańskiej corridy…
W zeszłym roku przebywał Pan na Węgrzech, gdzie realizowany był film (w koprodukcji z RFN) pt. „Hanussen” w reż. Istvána Szabó. Wraz z polskimi aktorami partnerował Pan wspaniałemu austriackiemu aktorowi K. M. Brandauerowi. Jak się pracowało z tak wielką gwiazdą?


- Znakomicie. Być może zagram ponownie z tym aktorem. Wierzę, że spotkanie z Szabó i Brandauerem zaowocuje już wkrótce.
W grudniu ub. roku wrócił Pan z Hiszpanii. Co Pan tam robił?

- Byłem u swoich przyjaciół w Madrycie. Jednocześnie uczyłem się swoich piosenek przetłumaczonych na obce języki m.in. przez J. Burasa i D. Rogalskiego. Teraz wyjeżdżam do Stuttgartu jako stypendysta tamtejszego teatru a także naszego Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz ZPR. Mam nadzieję, że będę tam koncertować dla niemieckiej publiczności.

Michał Bajor z piosenkami w językach obcych – to coś nowego?

- Efektem mojego stypendium w RFN ma być m.in. mój promocyjny koncert z repertuarem w językach obcych na MFP Sopot 1989. Do Sopotu przyjeżdżają zagraniczni kontrahenci, więc nie ukrywam, że liczę na nowe propozycje zagraniczne. Lubię podróżować i chętnie wyjeżdżam. Zawsze jednak wracam. Chcę wracać!







( gazeta jeszcze dostępna na allegro... Mruga )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jolusia
Usiłuje się pogłębiać


Dołączył: 17 Sty 2013
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:38, 09 Mar 2014    Temat postu:

Prawdziwy Rarytas! Dziękuję za możliwość przeczytania Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Michał Bajor - FORUM Strona Główna -> Ja mam spokój, mnie nie śledzi żaden widz / Prasa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin