Forum Michał Bajor - FORUM Strona Główna Michał Bajor - FORUM

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wywiad stary, ale jary ;)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Michał Bajor - FORUM Strona Główna -> Ja mam spokój, mnie nie śledzi żaden widz / Prasa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lucy
Famme Fatale/MODERATOR


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze wzgórz i wrzosowisk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:31, 16 Lis 2007    Temat postu: Wywiad stary, ale jary ;)

Znalazłam właśnie stary artykuł z "Dziennika Zachodniego" który z Michałem przeprowadził mój kolega:
Nic odkrywczego, ale zawsze miło poczytać Wesoly


Michał Bajor: Lubię pracować
29.12.2000

- Jak Michał Bajor spędzi milenijnego sylwestra?

- Święta były z rodziną, w moim domu pod Warszawą. Natomiast sylwestra spędzę jak co roku, śpiewająco, ale już 1 stycznia wyjeżdżam na 3-tygodniowy urlop do USA. Nie miałem w tym roku jeszcze wakacji, a muszę odpocząć przed kolejnymi koncertami.

- Mijający rok był dla Pana bardzo pracowity. Zdjęcia do filmu ,Quo vadis", nowa płyta. Czy trudno było pogodzić oba zajęcia?

- Nie, ponieważ lubię dużo pracować. Sprawia mi to ogromną satysfakcję. Po prostu, im więcej mam pracy, tym więcej znajduję w sobie siły i chęci.

- Ponoć zabiegał Pan o rolę Nerona w filmowej adaptacji ,Quo vadis".

- Istotnie. Napisałem list do pana Jerzego Kawalerowicza. Dzięki temu zostałem zaproszony na próbne zdjęcia, które po prostu wygrałem. Myślę, że to żaden wstyd przypomnieć o sobie.

- Tytuł Pańskiej najnowszej płyty brzmi ,Kocham jutro". Czy Michał Bajor jest optymistą?

- Jestem optymistą, ale płytę nazwałem w ten sposób z innego powodu. Zadedykowałem ją Wojciechowi Młynarskiemu i chciałem, by tytuł płyty był taki sam, jak jeden z utworów Młynarskiego. Wybór padł akurat na ,Kocham jutro"...

- Pańskie płyty nie są zbyt mocno reklamowane. Czy nie potrzebują promocji w mediach?

- Myślę, że repertuarową wiernością i nieuleganiem modzie zyskałem wierną i wielopokoleniową publiczność na wiele lat. Mówię oczywiście o tych słuchaczach, którzy lubią piosenkę bardziej literacką. Choć od ,Uczuć", poprzedniej złotej płyty, wiele moich utworów jest już bardziej melodyjnych, niż dawniej.

- Słynie Pan z dobrego kontaktu z sympatykami. Czy popularność nie męczy?

- Czasami, ale tylko wtedy, gdy jestem bardzo zmęczony lub gdy ktoś nieprzychylnie, na miarę braku swojej kultury, reaguje na mój widok na ulicy. Ale to zdarza się na szczęście niezwykle rzadko. Popularność traktuję jako jedną z barw mojej pracy.

- Czego życzyć Michałowi Bajorowi na nowy rok?

- Przede wszystkim sukcesu ,Quo vadis" i płyty ,Kocham jutro". Materiału na następną, dwunastą już, płytę. A ponadto zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Tego ostatniego życzę również Czytelnikom ,Dziennika Zachodniego". Bo bez zdrowia sukcesy nic nie znaczą, a zmartwienia się potęgują.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał:
ADRIAN KARPETA - Dziennik Zachodni


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Kulis Duch


Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 17:10, 16 Lis 2007    Temat postu:

Lucy Wielkie dzieki Mruga Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivien
Twarze Bliskie


Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 1960
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 19:27, 16 Lis 2007    Temat postu:

Twój kolega przeprowadził wywiad z Michałem.....? O rany... Ty to masz kolegów... Gdyby któryś z moich kolegów miał takowe wtyki to ja bym była jego główną asystentką i podawaczką herbatki przy tym wywiadzie, Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabosa
Gość





PostWysłany: Pią 21:38, 22 Lut 2008    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez Tabosa dnia Wto 23:08, 25 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Vivien
Twarze Bliskie


Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 1960
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 22:04, 22 Lut 2008    Temat postu:

Fajny wywiad, nie czytałam go wcześniej. Podoba mi się nawet pomimo tego, że tematyka balansuje na krawędzi mojej wytrzymałości... :love:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monika
Charakterystyczny


Dołączył: 03 Sty 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:31, 23 Lut 2008    Temat postu:

Tajemnicza mogę być,wyrozumiała jestem czasami do granic absurdu, ale co zrobić z pięknością... i w jakim sensie jest ona rozumiana. Świetny wywiad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karline
zBAJORowany


Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 3893
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z plutona
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:24, 09 Wrz 2008    Temat postu:

mam tu jeszcze wywiadzik, też stary, sprzed 8 lat, ale ja nie mam tyle szczęścia, żeby odnajdować stare gazety i skanować je Wam...
jeśli wywiadzik gdzieś tu był, to Starszyzna plemienna wie, co robić...

Wywiad dla Wiadomości Świdnickich
2005-02-19


Powiedział Pan, że muzyka, którą Pan wykonuje to jest pop-literacki. Czyli sam Pan siebie szufladkuje?

Nie, po prostu nie potrafię znaleźć nazwy. Nie potrafię tego określić. Od dziesięcioleci, wy to nazywacie piosenką aktorską, a to jest dziwne określenie, bo piosenkę aktorską śpiewała np. Kalina Jędrusik. Na pewno nie mógłbym powiedzieć, że śpiewam tylko piosenkę, ale nie mógłbym też powiedzieć, że śpiewam tylko piosenki aktorskie. Więc ja sobie to określiłem, jako pop-literacki.

O czym pan aktualnie śpiewa?

Te tematy u wszystkich są jednakowe, o miłości. O miłości, która nie jest tylko do tej drugiej osoby, ale ona jest do kwiatów, do przygody, do podróży. Śpiewam również o uczuciach, dlatego moją płytę, którą wydałem w 1998 roku nazwałem “Uczucia”, bo w sumie, wszystko jest o uczuciach. Uczuciami są rzeczy, które w nas powodują bardziej niezdrowe emocje, np. agresje. Są piosenki, które są bardziej ekspansywne, dramatyczne. Mają większy ładunek nerwowości. Ja takich piosenek na początku miałem za dużo. I może dlatego publiczność podzieliła się na tych, którzy kochają Bajora i tych, co go nie akceptują. Bo gdybym zaczął od razu śpiewać piosenki takie fajne, liryczne, wesołe, melodyjne, to pewnie dzisiaj mógłbym sobie być na tych listach przebojów. Natomiast moje piosenki były trudniejsze. Dopiero od kilku lat pokazuje swoim widzom, że jestem spokojniejszy, mniej nerwowy. Jestem mniej histeryczny w tym, co śpiewam. Te piosenki potrafią już opowiadać spokojnie o tym wszystkim, co ja chcę powiedzieć. Bo kiedyś ja je krzyczałem. A teraz mogę je spokojnie opowiadać. Ale to zapewne wynika z racji mojego wieku i z racji tego, że jestem tak długo na scenie, że teraz dopiero wiem, co mi wolno, a co nie. Teraz wiem, co umiem, a co nie umiem. Moja publiczność jest publicznością, z którą się świetnie znamy. Ona jest publicznością, która ze mną rozmawia, pisze do mnie listy. Publiczność jest częścią, która współdecyduje o tym, co robię.

A co Pan chce przekazać swoim słuchaczom poprzez swoje piosenki?

Tylko emocje. Jeżeli ja przekazuję emocje, intuicyjnie działam na jakieś fale, które są pomiędzy mną a widzami, a widzowie tą ciszą i skupieniem, która jest na koncertach odpowiadają mi, że te fale na nich działają. Jestem artystą, który chce być wśród ludzi. Jakbym nie chciał być, to bym wydał dwie płyty jak Ewa Demarczyk i do końca życia już tylko śpiewał. A ja jednak wydaję mnóstwo płyt. “Za kulisami” to już jest trzynasta płyta. Pierwsza moja płyta wyszła w 1986 roku, czyli osiemnaście lat temu. Wychodzi na to, że co półtora roku wychodzi nowa płyta, a to jest dużo. Tak sądzę.

W ostatniej produkcji filmowej, w jakiej Pan zagrał był “Quo Vadis”.

W ostatniej i pewnie na długo ostatniej. Nie kręcę filmów, reżyserzy mnie nie obsadzają. Proszę spojrzeć, teraz na rynku filmowym jest bryndza. Ile my kręcimy filmów rocznie? Kilkanaście? A przecież są ogromne stajnie aktorów. Ja nie wskoczę nagle do stajni Pazury czy Lindy, świetnych filmowych artystów, którzy grają od lat. Oni są w świadomości masowej gwiazdami kina. Przecież nie wskoczę nagle w rolę Żmijewskiego do serialu, z resztą nawet nie wiem, czy chciałbym zagrać w serialu. Mogę być gościem w serialu, na zasadzie jednego odcinka. Bo nie jest łatwo obsadzić Bajora. Reżyserzy wiedzą, że Bajor może łatwo odmówić, bo ma swój teatr piosenki i jest zajęty. Nawet dowiedziałem się kiedyś, że rola Nerona, to był mój kaprys, a tak naprawdę wolę śpiewać. To nie był kaprys, ja chciałem wrócić do kina. Myślę, że kino jeszcze sobie o mnie przypomni. Będę grał jakiś starszych panów w meloniku za kilkanaście lat, może. A może i nie? Może wrócę do teatru?

Z tego, co patrzyłem na Pański terminarz koncertów, to Pan gra prawie codziennie. Czasem nawet się zdarza, że gra Pan dwa razy dziennie. A więc gdzie miejsce na film?

Głównie gram od czwartków do niedziel. Filmy, kręci się głównie między majem a wrześniem, a ja mam przerwę od czerwca do września. Bardzo lubię wakacje, ale tej przerwy nie. To jest nienormalne, aby dorosły człowiek, 120 dni, w pełni sił, siedział i patrzył się w sufit. Wtedy sobie załatwiam zaległości towarzyskie, podróżnicze, książkowe, filmowe. Buduję plany, spotykam się, kombinuję coś artystycznego. Bo nie umiem żyć w bezruchu. Jestem spod znaku Bliźniąt. Cały czas gnam. Moja cała rodzina jest szalenie aktywna, mój tata jest plastykiem, brat jest aktorem, plastykiem itd. Za długie mam wakacje, więc mógłbym spokojnie zagrać w filmie.

A aktorstwo, skąd ono się u Pana wzięło? Ono wynikło z tego, że podglądał Pan swojego ojca w teatrze lalek?

Pewnie trochę tak. Ale to głównie siedzi w genach. Chciałem być aktorem od kiedy zacząłem mówić i chodzić.

A skąd śpiewanie?

Aktorstwo, to w sumie muzyka. Miałem trzynaście lat, jak zacząłem śpiewać na różnych eliminacjach do festiwali. Po Zielonej Górze, zaproszono mnie do Sopotu. To bardzo mocno nabrało tempa, gdy zdałem do szkoły teatralnej, to piosenka poszła na drugi plan. A przypomniałem sobie o niej bardzo szybko, bo trzy lata po szkole teatralnej zacząłem śpiewać na nowo. A w 1986 roku był mój największy strzał w dziesiątkę, bo Sopot. A teraz czterdzieści kilka lat to jest najfantastyczniejszy okres dla artysty.

Rozmawiał Seweryn Domagała


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karline dnia Wto 9:27, 09 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karline
zBAJORowany


Dołączył: 04 Sie 2008
Posty: 3893
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 137 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z plutona
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:28, 12 Wrz 2008    Temat postu:

Przepraszam, że tak post pod postem, ale cóż, jak mus, to mus

Najlepszy piosenkarz wśród aktorów

Sala Miejskiego Domu Kultury była wypełniona po brzegi i dosłownie trzeszczała w szwach, kiedy na scenie stanął najlepszy piosenkarz wśród aktorów, jak mówi się o Michale Bajorze. Artysta, który na swoim koncie ma trzynaście nagranych płyt został gorąco przyjęty przez piekarską publiczność.

Podczas koncertu Michał Bajor zaprezentował między innymi takie utwory jak: "Ogrzej mnie", czy "Taka miłość w sam raz". Każdy, kto uczestniczył w tym koncercie z pewnością poczuł dreszczyk napływających emocji i uczuć, jakimi piosenkarz obdarzał widza. Na recital składały się nie tylko piosenki, ale i opowieści, anegdoty i żarty, którymi publiczność niejeden raz została rozbawiona.
Gromkie brawa na stojąco, które otrzymał artysta po zakończeniu koncertu, są dowodem na to, że publika była występem zachwycona. Na uznanie zasługuje także wybitny pianista, wirtuoz i kompozytor, który występował u boku gwiazdy wieczoru - Hadrian Tabęcki.
Piekarska publiczność bardzo upodobała sobie Michała Bajora. Po występie artysta spotkał się z najwierniejszą częścią publiki i rozdał liczne autografy. Obiecał także odwiedzić nasze miasto w przyszłości.

Michał Bajor
jest jednym z najciekawszych przedstawicieli polskiej sceny artystycznej. Warto prześledzić jego dotychczasową karierę. Urodził się w 1957 roku, dzieciństwo spędził w Opolu. Tam właśnie na Festiwalu Polskiej Piosenki zadebiutował w 1970. Wygrał Konkurs Piosenki Radzieckiej, następnie został zaproszony do Sopotu. Rok 1975 traktuje się jako prawdziwy początek jego artystycznej kariery. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Sławę przyniosły mu występy w warszawskim teatrze Ateneum, pracował z takimi reżyserami jak Agnieszka Holland, Krzysztof Kieślowski, Filip Bajon czy Jerzy Kawalerowicz. Film z udziałem Bajora w reżyserii Istvana Sabo pod tytułem "Ilanusen" z 1988 roku był nominowany do Oskara. W 1987 roku nagrał swój pierwszy album, na którym znalazła się między innymi piosenka "Ogrzej mnie".
Ostatnio ukazała się książka pt.: "Moje piosenki", która jest podsumowaniem przeszło 30-letniej kariery Michała Bajora. Publikacja jest na tyle ciekawa, iż można w mniej znaleźć kompletną wiedzę na temat życia artysty, teksty piosenek, nuty, relacje z koncertów, recenzje wszystkich płyt i mnóstwo zdjęć, zarówno oficjalnych, jak i tych z życia prywatnego.

Rozmawiamy z Michałem Bajorem, aktorem i piosenkarzem

Jak Pan ocenia występ i piekarską publiczność?

Jestem bardzo zadowolony, bo publiczność była wspaniała... wręcz niesamowita! W Piekarach Śląskich jestem pierwszy raz w życiu. Choć wiele razy koncertowałem na Śląsku, to jeszcze nigdy nie byłem w Waszym mieście. Dostrzegłem, że piekarska publiczność, jest publicznością, jakiej życzy sobie każdy artysta, dlatego żałuję, że nie było mnie tutaj nigdy wcześniej. Mówiąc jednak ogólnie, bardzo lubię występować na Śląsku. Tutaj ludzie są wyczuleni na muzykę, bardzo dobrze ją odbierają, po koncertach czuję się spełniony. Dzisiaj także czuję się spełniony. Czego więcej można oczekiwać?

Zaprezentował Pan nam zaledwie kilka piosenek z trzynastu płyt...

Tak, na dzisiejszy wieczór wybrałem tylko niektóre utwory, utwory, które są dla mnie sentymentalne, utwory, które chciałem dla Państwa zagrać między innymi dlatego, że jestem tutaj pierwszy raz. Znalazły się wśród nich zarówno piosenki pochodzące ze starych płyt, jak i z nowych, tak jak chociażby z tej wydanej w 2004 roku pod tytułem "Za kulisami".

Jest Pan w ciągłej podróży, występując w coraz to nowych miejscach. To musi być bardzo męczące. Proszę powiedzieć, gdzie czuje się Pan najlepiej, czy jest gdzieś azyl, miejsce, do którego najczęściej chce Pan wracać?

Tak to prawda, wiele podróżuję, dużo czasu spędzam w trasie. Ale jest takie miejsce w Polsce, do którego chętnie jeżdżę, do którego chętnie wracam, do którego żywię sentyment, gdzie lubię spędzać wakacje. Są to Bieszczady. Tam odpoczywam, tam spędzam swój wolny, wakacyjny czas. Będąc w Bieszczadach piszę teksty, czytam książki, uczę się ról, przygotowuję się do występów. Właśnie tam uczyłem się roli Nerona, do filmu "Quo Vadis".

No właśnie, a co Pan powie o swojej roli w filmie Kawalerowicza ?

Było to dla mnie wielkie wyzwanie! Ale przyznam się, że czekałem na taką rolę!

Obchodzi Pan jubileusz 30 lat pracy artystycznej, właściwie to 35 lat pracy artystycznej, bo zadebiutował Pan w 1970 roku w Opolu...a co będzie teraz, co dalej?

Życzę sobie wielu sukcesów i wielu prac, nad nowymi piosenkami, nad nowymi płytami... filmami, a jednocześnie życzę sobie tego, aby moja muzyka się Państwu podobała i została w Państwa sercu. Aby zawsze była ciepło przyjmowana, aby skłaniała do refleksji, aby śmieszyła, smuciła, wprawiała Państwa w niecodzienny nastrój.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karline dnia Pią 17:28, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
faworka
Błędny Rycerz


Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:25, 09 Sty 2009    Temat postu:

Znalezione w sieci


Michał Bajor - „Chcę śpiewać do 70-tki”


Po raz kolejny w Gorzowie przyciąga pan tłumy na koncert. Ma pan w sobie specyficzny magnetyzm, który przyciąga rzesze fanów. Skąd to się bierze?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, bo jakbym zaczął się zastanawiać to pewnie bym kombinował. Jest jak jest. Przychodzi publiczność, jestem zawsze przygotowany do tych spotkań i moja widownia o tym wie. W całej Polsce widzimy się raz w sezonie z każdą społecznością danego miasta. Jest to dla mnie bardzo budujące, że istnieje zainteresowanie tym nie łatwym repertuarem. To przecież repertuar nie medialny, bardziej kameralny, a dotychczas na koncertach tłumy.

Tłumy, które są ewenementem! Nie każdy artysta ma tak wierną publiczność. Szczerze nie myślał pan nigdy, dlaczego ludzie tak lgną na pańskie występy?
Nie potrafię odpowiadać na takie pytania. Dlatego, że ja nie jestem socjologiem, ani własnym krytykiem. Ja się mogę tylko cieszyć.

Dziś (12.03.2006 r. przyp.red.) jeden z jubileuszowych koncertów, bo przecież to już 30 lat Michała Bajora na scenie. Ma pan zamiar jeszcze śpiewać?
O tak! Przecież kończą śpiewać ludzie, którzy mają 80 lat, ja mam czterdzieści kilka, więc dlaczego miałbym przestać śpiewać?

Sił wystarczy?
Naturalnie, bo nawet we Francji śpiewają na scenie piosenkarze z 80-tką na karku.

30-letnia już kariera muzyczna, 14 płyt, nazbierało się też dużo piosenek. Próbował pan je kiedyś policzyć?
Piosenek było z pewnością kilkaset, a napisanych dla mnie trzysta.

Przy wyborze repertuaru tradycyjnie gusta i guściki? Są bardziej i mniej lubiane piosenki śpiewane przez pana?
Każdy artysta, który ma na koncie taką ilość piosenek może z powodzeniem wybierać. Będąc debiutującym piosenkarzem, kiedy ma się kilka piosenek „na koncie”, na pewno łatwiej jest wybrać piosenkę z pięciu, które ma się do tej pory. Z trzystu będzie
o wiele trudniej.

To w takim razie, która jest pańską ulubioną?
Nie ma takiej możliwości, żebym odpowiedział, bowiem tych piosenek jest bardzo dużo.

Jakimi słowami podsumuje Pan ten nie krótki okres?
Cieszę się, że jestem tak długo, że mam swoją publiczność, że jestem zdrowy, i że los daje mi możliwość reprezentowania takiego repertuaru.

Najważniejszy moment w karierze?
Było ich bardzo wiele. Jeden moment może być dla Brodki, która jest dwa lata na scenie czy innej debiutującej po „IDOLU” dziewczynki czy chłopca. Oni mogą powiedzieć, jaki był dla nich najważniejszy moment po tych dwudziestu czterech miesiącach. Z kolei jak można powiedzieć o tym po 30 latach kariery.

W takim razie, czy przy tak długiej karierze miał pan chwile zwątpienia, że może już trzeba skończyć, że już mój czas minął?
Teraz jest na to za wcześnie (śmiech). Za 20 lat o tym pogadamy!

Mam rozumieć, że do 50-tki na scenie pan dobije?!
No nie, ja dobiję do 70-tki (śmiech). Chce śpiewać!

Takie plany czy takie możliwości?
Wszystko naraz. Takie plany i możliwości.

Rok temu żegnaliśmy się z nadzieją, że jeszcze Pan tu wrócić. W takim razie, do zobaczenia za rok?
Naturalnie, do zobaczenia za rok!

(rozmawiał: Łukasz Chwiłka)


17-03-2006




Michał Bajor - "Gorzów w pierwszej trójce"


Podczas muzycznej secesji na pańskim recitalu w Gorzowie - tłumy,
a biletów nie było już od tygodni. Dla artysty taka publiczność to chyba najlepsze, co mogło mu się przytrafić, zgodzi się Pan?
Tak, nie ukrywam, że sytuacja, która jest w Gorzowie, zdarza się w bardzo wielu miastach w Polsce. Natomiast tutaj jest jedno z tych lepszych miast. Jest ono wyjątkowe, bo przyjeżdżam tutaj czasami nawet dwa razy w sezonie. Z każdym tytułem przynajmniej, co sezon. Gorzów jest jednym z tych miast, które są stawiane w mojej hierarchii wśród pierwszej trójki, tuż obok Poznania czy Białegostoku. Jest kilka takich miast, gdzie można i chce się wracać częściej.


"Na pewno nie przestanę śpiewać. Po to stworzyłem ten swój teatr piosenki, że uniezależniło mnie to pod każdym względem" - to pańskie słowa wypowiedziane podczas jednego z czatów internetowych. Czy mam rozumieć, że artyście z kilkunastopłytowym (19) dorobkiem na koncie, jest wciąż mało? Możemy liczyć na kolejną płytę?
Oczywiście, że tak! Będą płyty, a najbliższa - jubileuszowa, wraz z zespołem - ukaże się już niedługo.

Jaki będzie ten nowy krążek?
To będzie płyta składankowa, z tych moich najlepszych piosenek, które nagraliśmy "live`owo". Natomiast zupełnie nowa płyta, nad którą pracuję będzie obejmować francuskie piosenki.

"Panie Michale, jak pan to robi, że pańskie utwory lepiej brzmią, gdy wykonuje je pan na żywo niż na płytach?" - dopytują się Internauci. To tylko gusta i guściki, czy rzeczywiście jak pan powiedział "nie tworzy mnie studio nagraniowe"?
Dokładnie tak, tworzy mnie żywa publiczność.

"Płyta rewelacyjna, podobnie jak poprzednie.", "Michał Bajor po raz kolejny pokazuje swoją klasę", "Gdy się Michała słucha to jest jak w niebie" - to tylko niektóre z komplementów pod pana adresem. Niewielu jest polskich artystów, którzy cieszą się takim uznaniem.
Oj myślę, że wielu artystów też cieszy się takim uznaniem masowej publiczności. Natomiast niewielu jest artystów, którzy mają tak wierną publiczność.

Najlepszy aktor wśród piosenkarzy i najlepszy piosenkarz wśród aktorów - tak często mówi się o panu. Łatwiej być piosenkarzem czy aktorem?
Myślę, że najlepiej być Michałem Bajorem. I po tylu latach zasłużyłem sobie na imię
i nazwisko i dla tych, którzy chcą mnie posłuchać jest to znak wywoławczy na plus, a dla tych, którzy mnie nie chcą słuchać na minus.

Powiedział pan "Film zawsze będzie w zasięgu moich zawodowych zainteresowań." Zatem czy jest szansa, że wkrótce zobaczymy Pana nie
z mikrofonem na scenie, a na szklanym ekranie lub w kinie?
Mało jest teraz kręconych filmów. Kryzys w kinematografii jest w tej chwili ogromny.
W związku z tym, że ja nie piszę scenariuszy, nie należę do żadnej "stajni aktorskiej", przypuszczam, że znów będę musiał poczekać. Tak jak czekałem na "Quo Vadis".

Jaka rola filmowa najbardziej się panu marzy?
W tej chwili rola współczesna. W dżinsach lub garniturze, ale podkreślam: ja nie piszę scenariuszy.

Czy jest aktor, z którym bardzo chciałby pan zagrać?
Myślę, że mamy ogromną liczbę wybitnych aktorów, ale gdybym już miał konkretnie wybierać, na pewno chętnie zagrałbym razem z Januszem Gajosem. Dotychczas grałem
z bardzo wybitnymi aktorami, ale i z aktorkami - od Beaty Tyszkiewicz począwszy, skończywszy na Krystynie Jandzie. Gdybym miał dalej wymieniać, to chyba gazety by nie starczyło.

Jak wspomina pan spotkanie Ojcem Świętym podczas premiery "Quo vadis"? Wraca pan do tej wizyty teraz, gdy Polaka Papieża już nie ma wśród nas?
Oczywiście, że wracam do tej wizyty. Zrobiło to i na mnie kolosalne wrażenie. Zostałem pobłogosławiony. Od razu powiedziałem, że nie jestem tym Neronem, którego grałem. Także Papież się wówczas nawet uśmiechnął. Jest to niebywałe odczucie, że ktoś tak ważny ogląda jako pierwszy widz, bo przecież premiera była w Watykanie. Natychmiast po projekcji filmu jesteśmy Mu przedstawiani, klękamy przed Nim i praktycznie jeszcze przed polską premierą dostajemy błogosławieństwo.

Śmierć Papieża wywołała niezwykłe poruszenie wśród Polaków, duch jedności nie opuszczał nas na krok. Prawie wszędzie czuć było serdeczność
i sympatię. Jak pan sądzi, taki obraz Polski utrzyma się na długo, czy za tydzień, dwa wszystko wróci do normy?
Bardzo mi przykro, ale niestety - nie przypuszczam. Za długo żyje i ja myślę, że jeśli nawet zakiełkuje w co dziesiątej osobie jakieś postanowienie po odejściu Ojca Świętego, to będzie to Jego wygrana. Ale nie przypuszczam, żeby był to ogólnonarodowy zryw ponad chwilą, która się stała, dlatego, że jesteśmy bardzo specyficznym charakterologicznie narodem. Bardzo bym chciał, ale patrzę na to dość pesymistycznie.


(rozmawiał: Łukasz Chwiłka)


28-04-2005


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez faworka dnia Pią 18:26, 09 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marlena
Madame/ADMINISTRATOR


Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3767
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 587 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:27, 23 Lis 2007
PRZENIESIONY
Pią 22:01, 09 Sty 2009    Temat postu:

Urodzeni artyści
Małgorzata Kroczyńska

[link widoczny dla zalogowanych]

- Zawsze powtarzam, że moje dzieci talenty odziedziczyły po ojcu. Oni malują, grają i śpiewają, ja lepię pierogi - śmieje się Maria Bajor.

Oni, czyli mąż Ryszard, aktor teatru lalek z wykształcenia, artysta malarz z zamiłowania, oraz synowie Michał i Piotr, absolwenci warszawskiej szkoły teatralnej. W rodzinie jest również aktorka Ewa Domańska, żona Piotra. I pięcioletnia Bogumiła, ich córka.
- Też będzie artystką, co do tego nie mam żadnych wątpliwości - mówi o wnusi babcia Maria. - Jest dziewczynką bardzo żywiołową, otwartą. No i zwłaszcza z dziadkiem chętnie bawi się w teatr.

- Mam nadzieję, że w życiu będzie mogła robić to, co lubi - dopowiada tata Bogumiły. - A na razie lubi śpiewać, tańczyć, występować.
Do mieszkania przy ulicy Kościuszki w Opolu Bajorowie wprowadzili się ponad 40 lat temu, ale starszy syn, Michał, przyszedł na świat jeszcze w Głuchołazach. Tam, gdzie poznali się jego rodzice.

Gdzie nasze korzenie
Powojenne losy rodziny Ryszarda, jak tysięcy innych Kresowiaków, zaczęły się od długiej podróży ze Wschodu na tzw. ziemie odzyskane.
- Pochodzę z Tarnopolskiego. Z domu, w którym artystycznych tradycji raczej nie było. Tato znał angielski i niemiecki, był tłumaczem. Mama prowadziła nasz sklep wędliniarski i udzielała się społecznie, miała swoją ligę kobiet - wspomina Ryszard Bajor. - Miałem ośmioro rodzeństwa, pięć sióstr i trzech braci. Ja byłem najmłodszy.
Maria, córka nauczycielki i absolwenta AGH, urodziła się w Dąbrowie Górniczej, dorastała w Stalowej Woli. Rodzice nie dzielili pasji zawodowych, ale artystyczne jak najbardziej. Oboje grali na skrzypcach.

- Mama zmarła, gdy miałam trzy latka - opowiada Maria Bajor. - Po roku tato ożenił się powtórnie z moją drugą mamą, która pięknie grała na pianinie. Mam czwórkę przyrodniego rodzeństwa. Wszyscy chodzili do szkoły muzycznej. Najmłodsza siostra nawet skończyła dyrygenturę, brat potrafi grać na wielu instrumentach. Więc faktycznie nie ma przeciwwskazań, żebym i ja była artystycznie uzdolniona. Słuch mam. Zresztą długie lata śpiewałam i tańczyłam z maluchami. Z moimi uczniami, bo przecież byłam nauczycielką i harcmistrzem ZHP.
Młodszy syn, o którym mama mówi "skromny, poukładany i wszechstronnie uzdolniony”, z dzieciństwa zachował takie wspomnienie:
- Życie koncentrowało się w kuchni, przy stole. Kiedy wracałem ze szkoły, stół okupował tato, rozkładał na nim swoje przybory do malowania, robił do teatru kukiełki i dekoracje. Albo nad stołem stała mama i lepiła pierogi.

Piotr Bajor lubił obserwować ojca przy pracy, ale i kulinarne talenty mamy go fascynowały.
- I oczywiście umiem robić pierogi, zwłaszcza ruskie - zapewnia.
Jeśli opuszczał ojcowską "świątynię sztuki”, to po to, żeby wrócić do własnej.
- Zamykałem się u siebie w pokoju i tam sobie dłubałem w drewnie, rysowałem - mówi. - Wtedy nie wyobrażałem sobie, że mógłbym, w życiu robić coś innego. Po szkole podstawowej poszedłem do liceum plastycznego. I do dziś ciepło wspominam spędzony tam czas. Właściwie ta szkoła tak naprawdę mnie ukształtowała.

Piotr chciał być artystą malarzem, ale kiedy nadszedł czas wyboru, postanowił spróbować swoich sił i w innej dziedzinie sztuki. Zaskoczył całą rodzinę, zwłaszcza starszego brata, bo złożył papiery na akademię sztuk pięknych i... do szkoły teatralnej. Dostał się na studia aktorskie.
- Ale jeszcze na pierwszym roku miałem momenty zwątpienia, czy dobrze wybrałem - przyznaje. - W końcu kiedyś przeczytałem taką myśl, którą przyjąłem za swoją: "Możesz być zawsze aktorem malującym, ale odwrotnie raczej nie”.
I tej dewizie pozostaje wierny. Malowanie ciągle sprawia mu przyjemność. W warszawskim Teatrze Polskim, gdzie pracował, portretował swoich kolegów po fachu, ilustrował spektakle, w których grał, miał nawet swoją wystawę (Maria Bajor do dziś przechowuje zaproszenie na wernisaż).

Rodzinny dom
Piotr był dla rodziców zagadką, Michał - odwrotnie, otwartą kartą. Od przedszkola ciągnęła go scena, z tatą bywał w teatrze, z mamą - na harcerskich festiwalach. Kiedy miał lat 13, wziął udział w eliminacjach do opolskiego festiwalu piosenki. Jako 16-latek zadebiutował w filmie. U boku Beaty Tyszkiewicz zagrał w "Wieczorze u Abdona” Agnieszki Holland.
- Ja do szkoły teatralnej szedłem chyba od połowy podstawówki - twierdzi Michał Bajor. - Już wtedy nauczyciele i rodzice wiedzieli, że będę aktorem, że w moim przypadku nie może być inaczej.

Śpiewać też chciał od zawsze. Kiedy podczas opolskich festiwali biegał z kolegami pod amfiteatr i podglądał, co tam się dzieje, wiedział, że na pewno stanie na tej scenie. I miał rację.
Rodzice mieli powody do dumy, ale przysięgają, że sukcesami synów się nie upajali, bo ich zdaniem wszystko działo się trochę za szybko i za wcześnie. Szesnastoletni Michał wystąpił na festiwalu piosenki radzieckiej w Zielonej Górze. Publiczność była zachwycona, jurorzy też. Posypały się kolejne artystyczne propozycje.



Wtedy Maria Bajor uznała, że pora interweniować:
- Powiedziałam "stop”, nigdzie nie pojedziesz, dopóki nie zdasz matury. A potem rób, co chcesz, jesteś dorosły, odpowiadasz za swoje czyny. Poza tym ani ja, ani mąż do niczego synów nie zmuszaliśmy. Mieli dużą swobodę. Cieszę się, że znaleźli swoje miejsce w życiu, ale żadnych zasług sobie nie przypisuję.
Synowie jednak są innego zdania. Uważają, że wiele zawdzięczają rodzicom. Owszem, żadnego przymusu nie było, ale podpowiedzi - i owszem.
- Namawianie do czytania książek, kierowanie uwagi w stronę filharmonii, lekcje w szkole muzycznej, fascynacja teatrem, w którym ojciec pracował, obserwowanie mamy oddanej bez reszty swojej nauczycielskiej pasji - wylicza Michał Bajor. - Jestem absolutnie przekonany, że to wszystko bardzo wpłynęło na zainteresowania moje i brata, na nasz rozwój i życiowe decyzje.

Jego brat wspomina, że opieka i czujność mamy długo były wszechobecne także poza domem, bo cała trójka miała wspólne miejsce nauki i pracy - Szkołę Podstawową nr 12 przy ulicy Ozimskiej.
Do Opola obaj wracają chętnie, choć Piotr znacznie rzadziej ("ale zawsze z dużym przekonaniem, że tam są moje korzenie”) niż Michał, któremu rodzinne miasto kojarzy się z zielenią, spokojem i oczywiście z festiwalem ("kiedyś to było prawdziwe święto piosenki, ze spotkaniami po koncertach, z pierogami mojej mamy, na które zapraszałem po 20-30 osób”).

Zawsze razem
W mieszkaniu przy Kościuszki wszystkie ściany zapełniają obrazy i zdjęcia. Maria Bajor: - To Bogumiła, nasza wnusia. Tu miała ledwie kilka miesięcy, tu roczek... A to obrazy namalowane przez Piotrusia. Tamten portret Michała ktoś mu ofiarował. O, a tę Świętą Rodzinę mój mąż namalował jeszcze na Wschodzie. To plakat do filmu "Ryś”, w którym Piotr jeszcze student, debiutował...
Odkąd synowie rozpoczęli zawodowe kariery, mama gromadzi wszystko, co o nich napisano - notatki, wywiady, recenzje. Z roku na rok przybywa też albumów z rodzinnymi fotografiami.

Od 12 lat, odkąd Michał postawił dom pod Warszawą, tam zasiadają do kolacji wigilinej.
- W każdej Wigilii najważniejsza jest obecność rodziny, dopiero potem liczy się to, co na stole - uważają seniorzy rodu.
- Parę lat temu wyjechałem do Ameryki, na rok - wspomina Michał Bajor. - Tam też spędziłem święta, bardzo miło, wśród zaprzyjaźnionych osób, ale... nie chciałbym już tego powtórzyć. Póki żyją moi rodzice i jest brat z rodziną.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marlena dnia Pią 22:03, 09 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tabosa
Gość





PostWysłany: Pią 15:49, 16 Sty 2009
PRZENIESIONY
Pią 16:02, 16 Sty 2009    Temat postu:

....

Ostatnio zmieniony przez Tabosa dnia Wto 23:09, 25 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
madzikowa91
Kulis Duch


Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:08, 16 Sty 2009    Temat postu:

Ostatni wywiad baaardzo ciekawy. Nigdzie wcześniej go nie czytałam.
A i zauważam u siebie pewne podobieństwa do Mistrza Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
faworka
Błędny Rycerz


Dołączył: 15 Lip 2008
Posty: 978
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 77 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:23, 12 Kwi 2009    Temat postu:

Sen nad Soliną

Są w Polsce miejsca
w których ludzie znani i lubiani
mają swoje ulubione zakątki
i tajemnicze szlaki. Dokąd
pojechać i co warto zobaczyć
opowiada Michał Bajor, aktor i piosenkarz



Najbardziej lubię miejsca,
niedotknięte jeszcze za-
nadto przez cywilizację; to
znaczy te, w których nikomu
nie grozi śmierć głodowa, ale
pozbawionych budek z frytka-
mi i lodami. Poza sezonem
kryteria te w stu procentach
spełnia Solina i pobliskie Jezio-
ro Solińskie. Jesienne wędrów-
ki po okolicznych wzgórzach
to prawdziwa przyjemność.
Poranne przymrozki, oszronio-
ne drzewa i pożółkłe trawy
tworzą niezwykle malowniczy
pejzaż – idealne wręcz tło dla
samotnych spacerów, którym
jesienią towarzyszy stabilniej-
sza niż w lecie pogoda. Po nie-
zbyt forsownym spacerze,
szczególnie chciałbym polecić
drzemkę w świeżym i czystym
pokoju z leniwie tykającym ze-
garem na ścianie, w jednym
z licznych tu pensjonatów
Solina bowiem to miejsce,
w którym świetnie się śpi
snem zdrowym, głębokim i ta-
kim, który daje odpoczynek.
Niezmordowanym miłośni-
kom aktywnego wypoczynku,
którzy za stratę czasu uważają
więcej niż sześć godzin snu,
zaproponowałbym natomiast
przepłynięcie się łódką oraz
wyprawę po miejscowe pro-
dukty spożywcze. Do moich
ulubionych należą okoliczne
sery i miód.
BW


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Michał Bajor - FORUM Strona Główna -> Ja mam spokój, mnie nie śledzi żaden widz / Prasa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin