Michał Bajor - FORUM

Marlena

"Moje podróże" to biografia z pozycji człowieka, który zagrał w kilkudziesięciu filmach, nagrał 18 płyt, wystąpił na kilkunastu festiwalach, zdobył nagrody, zwiedził pół świata - mówi Michał Bajor. Artysta opowiedział o swojej nowej płycie.

- Moje podróże to pogodne i nostalgiczne wspomnienia z pańskiego życia. Dlaczego akurat teraz zdecydował się pan na taką płytę?

Michał Bajor: - Po pięćdziesiątce jest na to najlepszy czas. Gdybym wydał taką płytę po trzydziestce, byłoby to śmieszne. Moje podróże to biografia z pozycji człowieka, który zagrał w kilkudziesięciu filmach, nagrał 18 płyt, wystąpił na kilkunastu festiwalach, zdobył nagrody, zwiedził pół świata. Myślę, że jest o czym mówić.

- Na najnowszej płycie opowiada pan o swoich podróżach m.in. do Paryża, Londynu czy USA. Dlaczego wybrał pan właśnie te konkretne miejsca?

- Większość z nich jest dla mnie bardzo ważna. Początkowo opisałem wiele sytuacji z mojego życia i zaniosłem to opowiadanie Wojciechowi Młynarskiemu. On wybrał kilkanaście i zrobił z tego piosenkową historię.

- Wiedział pan już na początku, jakie zdarzenia z pańskiego życia, koniecznie muszą znaleźć się na płycie?

- Nie mogło na niej zabraknąć opowieści o dzieciństwie, o znaku zodiaku (Bliźniak), o Teatrze Ateneum. Tych wspomnień było wiele. Zebranie tego, w tak wspaniałej formie, to zasługa mistrza Młynarskiego.

- Wojciech Młynarski jest autorem wszystkich tekstów na tej płycie. Dlaczego to właśnie jemu powierzył pan to zadanie?

- Znamy się już prawie 30 lat, więc myślę, że nie trzeba tego komentować. Cokolwiek spod jego pióra dostałem, zawsze było trafione. Nie mogę zapomnieć też o kompozycjach świetnych muzyków i pięknych aranżacjach Wojciecha Borkowskiego.

- Moje podróże to najbliższa panu płyta?

- Każda ostatnia płyta jest najważniejsza. Gdy nagrywaliśmy Od Piaf do Garou, myślałem, że już do końca życia będę śpiewał tylko te piosenki. Mam jeszcze w zanadrzu kilka pomysłów na płyty, ale nic na siłę. Cieszę się, że każdy mój krążek jest platynowy. Cieszę się, że słuchacze kupują moje płyty, że sale oper, filharmonii i teatrów na koncertach wypełnione są po brzegi.

- Jakie ma pan relacje z widzami?

- Tylko pozytywne. Na mój koncert nie przychodzi widz przypadkowy, który dostał od kogoś wejściówkę. Przychodzą widzowie, którzy wydają na bilet swoje ciężko zarobione pieniądze. Są to ludzie, którzy raz na jakiś czas chcą posłuchać innej muzyki niż ta, którą się im na co dzień prezentuje w radiu czy w telewizji.

- Moje podróże dedykuje pan swoim rodzicom. Uważa pan, że jest to powrót do korzeni?

- Owszem. Dedykuję tę płytę rodzicom, ponieważ jest ku temu doskonała okazja, tym bardziej, że cały czas jeszcze są. W Moich podróżach wracam świadomie do lekkiego vibrata. Myślę, że moja publiczność czekała na taką płytę. Inny widz mnie nie interesuje. Każdy może słuchać tego, czego chce. Skoro jest możliwość przełączenia na inny kanał, trzeba z tego korzystać.

- Śpiewał pan już te piosenki w swoim rodzinnym Opolu?

- Jeszcze nie. Z tym repertuarem wystąpię tam wiosną. Zawsze pamiętam o swoim mieście nie tylko dlatego, że tam są moi rodzice, koleżanki i koledzy z klasy. Angażuję się także w wiele akcji związanych z miastem. Lubię Opole. Czuję się tam bezpiecznie.